TO JAKAŚ
TOTALNA KATASTROFA.....
Styczeń wjechał tak traumatycznie i źle, że aż lepiej nie mówić...
Największy ból w moim życiu.
Luty...
przeprowadziłam się do Poznania
najgorsze urodziny w moim życiu...
najsmutniejszy miesiąc w moim życiu...
Marzec... Kłótnie! Krzyki! Gniew! Stres! Ból! Osamotnienie!
Kwiecień.
Koniec przyjaźni która trwała 8 lat. Szok. Wielkie rozłamy.
Sama. Nienawiść do siebie, mieszkania, ludzi.
Maj. ja i ty.
Nasze problemy, kłótnie, ale i szczęście.
Czerwiec.
Rozchwiana, smutna, wiecznie zawiedziona... Szukam czegokolwiek...
gdziekolwiek.. Chcę cofnąć czas. Ból.
Lipiec.
Rozczarowania.. jedno po drugim...
Problemy ze zdrowiem, rodzinom, życiem.
Codzienny ból... i nadzieja... na lepszy miesiąc...
...
No to minęło pół roku.
Gdyby nie moje koty, Iwona i seriale... czy ja wiem... To było najgorsze pół roku w moim życiu.
Strasznie się boję kolejnej polówki. Nie chcę jej.
Nie wiem gdzie teraz jestem.
Wchodząc do mieszkania w Poznania widzę te okropne gęby, które tutaj były.
Wchodząc do pokoju u mnie na wsi... widzę tylko wspomnienia i siebie sprzed 2 lat.
Czuję się taka pokonana przez świat.
DOBRA. Ten rok oficjalnie będzie najgorszym w moim życiu. No nie wiem czy nawet ten drewniany domek to wyrówna.
To jest taka ilość smutku do pokonania... Masakra.
Płyta Marsów jeszcze wyjdzie... i zima!
Na szczęście jestem OPTYMISTKĄ. Ugh...
Wiem, że to tylko nie moje miesiące i czekam kiedy minie ta zła passa.
Przepowiadam dalszą część roku miło:
sierpień
cudowny domek nad jeziorem. Pierwsze ogniska i urządzanie swojego kąta.
Pierwszy roczek Lukrecji i Ryszarda. Oficjalny koniec z lekami.
Sama ze sobą, ale dzielna i wytrwała.
wrzesień
Spokój, cisza, koty.
październik
koniec baru - rodzice wracają <3 Liście, jesień, wieś.
listopad
Coraz zimniej. Piękne filmy i zdjęcia.
grudzień
MÓJ MIESIĄC!
styczeń
Szczęście.
W małym oszronionym, drewnianym domku z ogniem w kominku i kotami.
Czytam książkę i idę na łyżwy. Gotuję ciepły obiad i robię najlepszą herbatę w moim życiu.
Oglądam serial i w najgrubszych kocach idę na ganek. Lasy w śniegu, zamarznięte jezioro i ja.
Razem z moimi kotkami coraz starsza. Wzdycham, tęsknię i rozmyślam, ale nie cierpię. Już nie boli. Jestem spokojna i nie pamiętam tamtego roku, tamtego stycznia.
Jestem silną kobietą i kocham swoje życie. Lubię żyć.
Zuzanna Borucka