3:23
Ja od początku trochę nie chciałam.
Byłam bardzo mała i już wiedziałam, że nie chcę.
Ciągle tak tylko ciągnę.
Zazwyczaj w takich nocnych godzinach mam myśl...
do którego momentu w życiu bym się cofnęła
serio, to chore\
leżysz i wybierasz moment, jakby faktycznie zaraz pojawiał się portal
i w jakiś jebnięty sposób transportowało by cię do przeszłości.
To są takie długie - nawet 2 godzinne - epizdody
gdzie jak w jakiejś poczekalni - mam katalog z chujowymi momentami w życiu
i teraz sobie wybieram:
"ocho.. może to wtedy się wszystko zawaliło"...
"hmm.. a może jednak tutaj.... hmm jak tam się cofnę to wszystko naprawię?"
...
właśnie opisałam naprawdę częstą przypadłość mojego mózgu
myślenie, wybieranie momentu który był jakiś przełomowy i hipotetyczne
myślenie czy gdyby postępować wtedy inaczej to czy teraz byłoby jakoś .. lepiej?
nie.
nie. nie byłoby.
ludzie byli naprawdę zniszczeni. z każdym rokiem zamieniali się w coraz bardziej chujowych dorosłych.
a bardziej właśnie.. zawsze byli dziećmi, ale takimi nieodpowiedzialnymi z ręką w nocniku
jednocześnie traktując mnie jak skarbonkę lub jak... glejaka bez mózgu
bez szacunku. przedmiotowo
Bez względu na wszystko to... nie umiem patrzeć aż tak źle i pierwsze skojarzenia
zawsze są u mnie ciepłe, miłe. zawsze mam ten śmiech po nocach, pomoc, wsparcie
to moja głupia, utrudniająca cecha
Zawsze mnie wykańcza..... jak można być aż tak blisko z innymi ludźmi,
aby nagle byli oni niewidzialni....
Jak ludzie tak potrafią.... jak idzie wymazywać to wszystko... te chwile, więź, relacje.
Jak tak zapomnieć o tym. Dla mnie awykonalne jest zmazanie więzi.
to jakby próba zmazania swojej nogi.. przecież ona cały czas jest..
u mnie nie zanika niestety więź. to zgubne myślenie. Modlę się, by wszystkie
przeszłościowe więzi wleciały do wulkanu i spłonęły w drobny mak.
i czy to bym mogła zmienić cofając się w czasie?
nie.
mogłabym się aż tak emocjonalnie nie wiązać, kochać, szanować, wierzyć i lubić.
wtedy byłoby lepiej, ale jestem wrażliwa i dużo czuję
nigdy nie brakowało we mnie uczuć. zawsze pełna emocji
Ludzie byliby tacy sami i ja byłabym taka sama.
a jaka byłam? /jestem/
taka trochę wycofana, więc w pewnym sensie... nie pamiętam momentu w moim życiu
kiedy nie miałam tego właśnie w sobie... takiego ogólnego niezadowolenia, pustki
" Ja od początku trochę nie chciałam.
Byłam bardzo mała i już wiedziałam, że nie chcę.
Ciągle tak tylko ciągnę."
Zawsze nadaję sobie nowe CELE, nowe MARZENIA, nowe PUNKTY
realizuję je
Potem jednak jak już osiągam sukces to nadal czuję pustkę. Robię zatem kolejną rzecz.
I tak cały czas. Myślałam jednak, że w pewnym momencie minie ta pustka.
Nadal mam wizje, punkty, cele... mam nadzieję, że nie tylko do odhaczenia.
Chciałabym kiedyś coś wykonać co da mi jakieś magiczne - "nie chcę robić kolejnego punktu."
"Nie potrzebuję na ten moment punktu. Nie chcę. Mój punkt trwa.
Myśląc o jednej rzeczy mam takie poczucie. Ogólnie życie trochę dzieli się na pół, są takie dwa życia w życiu.
Nagle ta druga część.. podwójnych przygód i przeżywania.
Życie łamie się w połowie gdy tworzysz nowe życie.
Z.