OFICJALNY BLOG Zuzanny Boruckiej

środa, 20 maja 2015

Dzieciak...

Dzieciak ze mnie... Niby 19 lat, a umiejętności życiowe (bo tak to nazwę) stoją w miejscu! Cud, że umiem wsiąść i wysiąść z pociągu. Niedługo jadę do Warszawy i znowu wieczne poplątanie: jaki hotel, jak dojechać, jak przeżyć?!?! Leżę teraz w pokoju i czuję wielki strach.. Nic nowego. Mój strach jest chyba tematem numer jeden tutaj! Boję się... całego tego życia w sumie. Jutro mam ostatnią maturę - ustny angielski. BOJĘ SIĘ! Nie czuję się na siłach. W sumie to oficjalnie koniec szkoły. Dziwne uczucie.. Jestem już dorosła. Teraz rodzice nie zrobią wszystkiego. Muszę sama działać. Muszę uczyć się samodzielności.. Niedługo być może mieszkania sama. Teraz odpowiadam za siebie. Moje życie w moich rękach.. Jaka presja.. Co robić? Co dalej? Studia, praca, mieszkanie? Już nikt mi nie pomoże.
Dzisiaj wróciłam z Wrocławia. Chcę już Igora z powrotem.. Z nim mój humor jest lepszy. W domu, kiedy jestem sama popadam w smutki. Boję się... Najbliższe 4 dni będą takie odpowiedzialne. 23 maja mijają dokładnie 4 miesiące z Igorem ;) Ciesze się!
Ta przyszłość jest taka niepewna, straszna, trudna! Jestem dzieckiem. Muszę się ogarnąć trochę. Najbliższe dwa filmy na kanale będą.. inne.. Tak bym chciała już ruszyć z nowym sezonem, bo wiem, że wtedy wpadnę w wir pracy.. Będę kręcić i będę systematyczna.. Będę coś robić - będę czuć się ważna.. coś znacząca. Teraz mam jakiś taki zastój.. blokadę. Mam doła. Nie umiem. Już sama nie wiem co chcę tworzyć. Nowy sezon potrzebuje tylu rzeczy. Musiałabym ogarnąć pokój, naprawić komputer, kupić kamerę i rekwizyty, zająć się grafiką.. Cholera.. tyle pracy. Nie wiem. : ( 
Niech w końcu spanie na mnie jakaś dziwna siła, odwaga i moc! 
Pierwszy raz nie dam P.S. :) hyhy dziwne uczucie

P.S. Żartowałam :)

Zuzanna Borucka



czwartek, 14 maja 2015

Ostatnia chwila... lęki.

Czy wy też macie często zwyczaj działania na ostatnią chwilę? Ja ostatnio zauważam u siebie ten okropny nawyk. Nadmiar czasu, ale i tak zacznę działać godzinę przed... Dlaczego? Tylko te ostatnie minuty wywołują taką adrenalinę, że chce się robić wszystko... Teraz leżę i wiem, że mam czas, ale zrobię to potem.. i potem.. To wieczne odkładanie.. Nie mam pojęcia o co w tym chodzi.
Teraz mam tyle wolnego czasu, że nie umiem sobie z nim poradzić. Wstaję jak to zawsze mam zwyczaj w wolne dni - po 14:00. Leżę całymi godzinami... W pokoju bałagan... Jutro w końcu jadę zrobić sobie nowy tatuaż. Może to mnie trochę ruszy? Mam ogólnie problem z emocjami w moim życiu.. Nic mnie nie rusza. Zawsze tak miałam... A z drugiej strony jestem baaardzo emocjonalna. Nic mnie nie rusza w tym pozytywnym sensie. Ciężko mi się cieszyć, a jak już nadejdzie taka chwila, kiedy beztrosko się śmieję, nagle przechodzi mnie dziwne uczucie "co ja robię?" Taka jestem okropnie zapobiegawcza, przewrażliwiona, panikująca, dołująca, strachliwa i "wyluzowanie" to w moim słowniku ostatni wyraz. Jasne, że są chwile kiedy myślę "olać wszystko, nic się nie liczy, jebać"... ale potem nachodzi strach! Mój przyjaciel strach to chyba od roku wieczne uczucie w moim sercu - razem z Panią Paniką. Teraz mogłabym wymienić co najmniej 15 powodów przez które się boję: 
jestem niespakowana na podróż. Jutro jadę do Torunia na tatuaż i nocuję tam. Nie mam jeszcze nic! Cud, że jestem wykąpana i nie będę jutro marnować czasu na kąpiel. Wszystko zostawiłam na ostatnią chwilę.. W pokoju mam taki bałagan, że nie wiem czy znajdę czyste majtki na drogę i czy w moim plecaku w który będę się pakować, nie będzie cuchnącej, starej kanapki ze szkoły! Jest już po 01:00... Muszę na 11:30 być totalnie gotowa co znaczy, że nie będzie dane mi się wyspać. Brak snu u mnie równa się - Zuzia zombie.. hmm. tyle, że ja spałam w dzień jakieś 5h... Chryste.. nie chcę przypominać sobie o zmarnowaniu aż tyle czasu. Zawsze idę spać w dzień.. Zarywam noce.. Rano jestem nie do życia i znowu to robię.. i nie umiem tego naprawić! Boję się czy tatuaż wyjdzie. Nie wiem nawet czy poprawnie przetłumaczyłam na nim zwrot. Hmm.. Szok, że piszę tylko moje lęki na jutro.. gdybym miała wejść na całe moje życie to musiałabym zacząć nowego posta!
Nowy sezon... oooo... aż poczułam ścisk w sercu.. Nadal nie mam tak wielu rzeczy... W sumie prawie nic! Nadal komputer świruje! Nie mogę znaleźć odpowiednich materiałów! Nie umiem rysować i oprawa graficzna to koszmar! Nie potrafię szukać i zdobywać rekwizytów. Nie wiem co z nową kamerą.. czy kupić czy nie... nie mam tylu rzeczy i boję się boję się boję się.... Kiedy ja to zrobię? Nie wiem. Byłam pewna, że po maturach tyle czasu sprawi, że zacznę działać! A ja śpię i depresuję się całodobowo! Zuzia żyj! Nie umiem poradzić sobie ze sobą. Cholera...



P.S. Zrobiłam to coś w przypływie psycho-chwili -.- 

wtorek, 12 maja 2015

I've got something!

No to zakochałam się w piosence... Totalnie mnie poraziła. Choć może bardziej teledysk do niej -koniecznie do obejrzenia - szczególnie scena w 2:36...  rozwala. Tekst dosyć prosty, ale fajny. Wszystko rozwala.. To taka piosenka, która po pierwszych 20 sekundach staje się ulubioną. Wstawiam.. Rzadko mam taką miłość od pierwszego.. usłyszenia, więc koniecznie trzeba się dzielić takim zakochaniem ^^ To proszę:

Będę zbierał serca, które łamiesz i wkładał je do słoikaKiedy będziesz miała sześćdziesiątkę, będziesz stara i beztroskaPowiedzą ci kim jesteś
Bo masz coś, czego wszyscy pragnąMam problem z tym co należy i nie należy zrobićWszystkie moje tajemnice,
 dlaczego wszyscy je znają, znają, znają
Masz coś, masz coś
Zatem masz coś, masz cośMasz coś, masz cośYeah, yeahMasz coś, masz cośMasz coś, masz coś
P.S. Kiedy będę wklejała teksty piosenek (bo mam ochotę wstawić od czasu do czasu) to pogrubione słowa to teksty, które są najcudowniejsze według mnie :)

poniedziałek, 11 maja 2015

takie takie takie

Nie pisałam równe 20 dni. Chyba dosyć słabo zaczynać coś informacją ile to się nie pisało. Nie przepraszam, bo ten blog jest mój i tylko mój! Będę tutaj pisała wtedy, kiedy uznam, że mój mózg krzyczy: "pisz! pisz! pisz!". Nie chcę postów na siłę. Nie chcę zapychania zdjęciami z wybąkanym tekstem. Chcę pisać dla siebie... Uznajmy, że to taka moja 'pomoc'. Takie upuszczenie z mózgu myśli. Czekałam, aż oglądalność bloga trochę zmaleje. Super! Im mniej tym szczerzej. Z mojej strony... z waszej odwrotnie. Nie zależy mi, aby ten blog był czymkolwiek ^^ Definitywnie chodzi też o czas, bo miałam go ostatnio mało... Teraz chyba będzie lepiej: POWINNO BYĆ!
Coraz czyściej w tym moim bałaganie Zuzi. Największe śmieci zostały posprzątane. Zamiotłam szkołę pod dywan! Maturę zdałam... no prawie... Dzisiaj mam ustną... Co trochę mnie przeraża. Wszystko zależy od wylosowanego pytania, czyli od szczęścia. 
Niestety nadal czasami odzywają się koszmary przeszłości. Dają o sobie znak.. tak, aby było ciekawiej! Często mam ochotę wyżalić się youtubowi. Zakończyć wszystkie pytania, wytłumaczyć... ale to narodzi tylko więcej pytań. Nieee.. to bardzo zły pomysł. Brak jakiejkolwiek klasy.. Poczucia, że trzeba powiedzieć "stop". Nieważne. Przygnębia mnie ta sytuacja. 
Moje plany... to zmiany... Jako numerologiczna Piątka... tak już chyba mam! W głowie pełno skrajnych decyzji. Pełno dziwnych zamysłów. Szukanie pomocy wszędzie... A może to.. może to.. Kto mnie zrozumie? tu czy tu.. To odwołać, a to nie? Boję się.. tego tak, tego nie.. STRACH! Duuuży strach. Z tych wszystkich najdziwniejszy jest ten przed powrotem do szkoły. Myśl o samych czasach, gdy musiałam siedzieć w ławce... I to uczucie. Ten lęk... Przypominam sobie.. Okropne 4 miesiące... Taka wystawiona. Gdyby nie Łukasz.. no nie wiedzę tego jakoś. Przepadłabym. No, ale grunt, że się bawili.
Chyba jedną z moich najgorszych wad jest rozpamiętywanie.



P.S. To klik tekstowo.pl/piosenka,bring_me_the_horizon,sleepwalking.html
My skin's smothering me

Zuzanna Borucka