Czasami myślę, że nie ma już sensu się do kogoś zbliżać.
Znowu kładę na tacy serce.
Proszę, daję.
I znowu mam, ale
ćwiartowanie.
Pewnie cały czas coś robię źle.
Napewno.
Problem jest na pewno we mnie
Nie doszukuj się go w sobie
...
I ta mania okropnych ludzi źle życzących i siejących ferment.
I to tych najbliższych.
To oni kochają cię tylko w momentach pasujących,,,
w tych innych - jesteście tematem pogardy i kpin.
Chyba nie znam miejsca gdzie ktoś nie oceniałby po okładce.
Szczerze.
Widzicie na moim story, że się dobrze bawię i myślicie:
"o tak - tak ona teraz super zabawowa,
jaka materialistka,
jaka okropnie zakochana w sobie"
dziękuję
Naprawdę chciałabym żeby tak było.
Jak inaczej sprawić by było dobrze, niż po prostu
starać się uśmiechać, bawić, żyć...
aż w końcu to nie będzie tylko nauką i udawaniem..
aż tak będzie.
Boli mnie, że takie zdanie mają osoby które kocham.
Boli mnie, że pomimo mojej pomocy,
moich starań i serca...
nie jestem wystarczająca
Nie mam już sił,
ale jutro je znajdę...
w małych rzeczach
w kawie rano
w uśmiechach ludzi
w zimnym powietrzu
w słuchaniu moich perełek
w wieczornym głaskaniu kotów
w moich marzeniach
i mimo łez teraz,
wiem,
że
dam z siebie wszystko
Z.