OFICJALNY BLOG Zuzanny Boruckiej

niedziela, 26 marca 2017

zżycie

pośrodku tego wszystkiego
znowu odnalazłam ukojenie

dawno tego nie czułam
uczucia
gdy zasypiasz pełen nadziei na jutro
mam znowu sens

boję się że raz jeszcze wszystkie gwiazdy runą z nieba
powtórzy się ten ogień który spalił mi serce
od nowa zacznie się ból
i tęsknota
za Tobą

pozwolę Ci odejść
ale
nie idź już nigdzie
bo z nikim innym nie chcę
świata
tylko z Tobą jest on pasjonujący
wszystko co szare zmienia się w niezwykłe
i nawet pomidory nie smakują źle

razem jesteśmy spójni, nienaruszalni i symetryczni
jakby ktoś to wyrzeźbił
odkuł z identycznego materiału

bliskość
jedność
porozumienie

tylko tego chciałam
Ciebie

torso głupi korso

Zuzanna Borucka



piątek, 17 marca 2017

To pierwszy post pisany o 4 nad ranem w wannie.


Łóżko mnie dusiło. Nawet nie wiem kiedy postanowiłam wstać i wziąć długą kąpiel.
Wino nie jest dobrym wyborem w przeziębienie. Głowa boli podwójnie.
Nadal czuje pulsowanie w skroni. Oczy wyparzyła mi sól łez, a nos chusteczki od kataru.
Czy może być piękniej?
Tak!
Byłam dzisiaj na pierwszej wizycie mojej długoletniej terapii.
Dlaczego długoletniej?
Wydaje mi się, że Pani psycholog była lekko przerażona i sama zawahała się czy da radę mi pomóc. Myślała, że przyjdę z jednym problemem, a ja strzelałam jak z karabinu. Prawie każdy aspekt życia.
Nie nadążała notować, a jak już minęła godzina... przeprosiłam ją.
Stwierdziłam, że praca psychologa jest cholernie ciężka. Jak można godzinę wysłuchiwać mnie i jeszcze nie wyjść z siebie?
Chyba moi przyjaciele wiedzą najlepiej...
Jak już kiedyś pisałam: nie czuję własnej wartości. 
"Jakieś niby tam sukcesy, lecz to wszystko w sumie pic."
Tak naprawdę "choroba psychiczna" brzmi bardzo groźnie, a przecież każdy ma swoje problemy. Każdy ma psychikę... do psychologa powinien chodzić każdy- nawet kiedy wydaje mu się, że wszystko jest okej. 
Ja za długo trzymałam wiele spraw. Żałuję, że nie poszłam wcześniej. Zaufanie do ludzi muszę budować od nowa... w sumie... siebie muszę zbudować od nowa.
Nie "mnie" jako postać. Nie jako jedno z moich twórczych wcieleń... nie taką dla widzów.. nie taką z Internetu. Po prostu siebie.
Dlatego właśnie - długoletnia terapia. Wydaje mi się, że nawet gdyby cudem za rok się ułożyło to chciałbym nadal chodzić do psychologa i układać sobie w głowie.
Leczenie słowami.
Czasami nieświadomie przyjaciel jest dla Was prywatnym psychologiem.
Zawsze warto z kimś rozmawiać. Nie warto zamykać się na ludzi.
Ludzie są źli, ale chyba 
w końcu

Czas

Przekonać się


Do nich.

Zuzanna Borucka

czwartek, 9 marca 2017

Ryszard

Dzisiaj bardzo przyjemną sesję miał Ryszard.
Pozował jak jeden z najlepszych modeli na świecie.
Pierwsze zdjęcie to próba jego pierwszej kawki - niestety nie smakowała.
Potem Ryś chciał skosztować sok pomarańczowy i również klapa.

Kocham zdjęcia z interakcją. Lusia i Rychu sami pozowali i byli przesłodcy.
Mimo trudnej sesji ze zwierzętami uważam, że zdjęcia są piękne! <3


MOJE SŁOŃCA NAJKOCHAŃSZE!



A to ostatnie to takie 'mroczne'
Rysiu na nim tak jakby chciał opowiadać straszną historię.


Zuzanna Borucka



poniedziałek, 6 marca 2017

wrażliwość

Dzisiaj usłyszałam, że najpiękniejsza we mnie jest moja wrażliwość.
To dziwne, bo ta sama wrażliwość jest przyczyną moich największych problemów.

Czy to źle, że taka jestem?


Czuję za mocno, ale coraz lepiej mi idzie hamowanie.
Mówił, że w mojej wrażliwości jest odpowiedzialność, dojrzałość i miłość.

Cieszę się, że taka jestem.
I jednocześnie mi z tym trudno.


Myśl, że będę musiała tyle mówić na terapii jest dla mnie wkurzająca.
Ja nie chcę mówić, rozpamiętywać i płakać.
Już powoli zalepiłam rany.. tylko zalepiłam je milczeniem.

Tak się nie wychodzi z problemów. Powinnam z otwartością mówić o tym co mnie zniszczyło i bez większych emocji akceptować przeszłość. A ja?
Unikam tematu, bo wiem, że jak wróci to mnie rozwali.
Wiem, że ona będzie pytała. Dużo pytała. Będzie chciała wiedzieć wszystko - to co ukrywam najbardziej.
Nie mogę zamiatać prawdy pod dywan. Co się stało to się stało.
Rozwiązaniem nie jest nienawiść, milczenie czy zapomnienie.
Rozwiązaniem jest akceptacja.

Niestety mam w sobie za dużo złości i bólu, aby zaakceptować.

Czuję się jak matka, której mówią, że im szybciej zaakceptuje śmierć swoich dzieci - tym szybciej będzie dobrze i ułoży sobie życie.
Ja to rozumiem. I chcę oczyścić umysł, ale...
nie widzę teraz końca węża, który oplótł moją szyję. Widzę początek, ale nie koniec. Jest za długi by z łatwością go odwiązać.

Kiedy ogarnę już smutek z ostatniego roku - przyjdzie mi się zmierzyć z jeszcze większym - tym zbieranym latami.
Mój paniczny strach do ludzi.
Moja niechęć do ludzi.
Mój ból, który mi ludzie zrobili.

Zaufanie?

Jeśli nauczy mnie zaufania to będzie cudotwórcą.

Znam ludzi. i tych co w Internecie czują się bezkarni i wylewają na innych swoje frustracje, aby było im lepiej.
Znam ludzi z Internetu- tych, którzy komentują ze znieczulicą - uczucia i życie innych.
Znam ludzi tych w życiu, którzy jedzą z tobą owoce w białej czekoladzie, przesiadują na rozmowach godzinami, zwierzają się, odwiedzają twoją rodzinę, a potem..
jak gdyby nigdy nic. koniec. Jakby to było dla nich proste i jakby nowe znajomości mogły zalepić rany.
JA TAK NIE MAM.
Mnie boli. Mnie kurewsko boli.
Boli.
Kiedy już za bardzo pokocham, wtedy sie komplikuje. Jak mogę tak z miesiąca na miesiąc nie myśleć o wspólnie jedzonej pizzy i grach planszowych? Jak mogę nie myśleć o wspólnych kawkach i zwierzaniu się? O śmiechu przy głupich filmach na yt. o tym wszystkim.

Wmawiam sobie, że teraz każdy się zmienił i już nie jest sobą. Że ludzie mają wady i staram się skupić na tych wadach. Usiłuję myśleć ŹLE, ale w środku jest tylko tęsknota.
Nawet złe rzeczy bledną przy mojej tęsknocie. I wiem, że powinnam po prosty zapomnieć i skończyć pewne etapy, znajomości i przeszłość. Zamknąć to po prostu, ale...

znowu siedzimy w piątek wieczorem przy winie. Znowu śmiejemy się opowiadają o życiu.
Gotujemy w mojej małej kuchni i tak do późnej nocy.

To jak mi jest przykro. To jaki ból czuję do tego, że to się skończyło... to...

Siedzę teraz w wannie z laptopem. Woda z kąpieli łączy się z moimi łzami. Już nie wiem, ile jest łez, a ile wody.
Tylko po co płakać? Po co tak cierpieć?
Wystarczy zamknąć rozdział. Niestety nadal nie chcę tego robić.
Może jeszcze coś napiszmy. Dokończmy to tak z happy endem i wtedy przejdę na stronę dalej.

Dopiszmy kilka stron.
Mieli mnie tutaj odwiedzać.

Miał być kontakt.
Miały być choć małe rozmowy co jakiś czas.

Miał być telefon i rozmowa co u nas.

Miało być cokolwiek.


a teraz pustka.
tęsknota


i ja

sama z tymi uczuciami wypalającymi serce i oczy



Dobra. W przyszłym tygodniu mam wizytę. Niech nauczy mnie zapominać.
Niech nauczy mnie myśleć tak, aby nie cierpieć.



Zuzanna Borucka




piątek, 3 marca 2017

Niesamowite.

W ostatnich dniach spłynęła na mnie fala cudownych wieści.
SAMA JESTEM W SZOKU.

Ale się układa.
Aż za dobrze.


Stwierdziłam, że chcę się bardziej rozwijać, a że mam milion artystycznych pomysłów - POTRZEBUJĄ PRACOWNIĘ. I co cudowne - znalazłam bardzo szybko, bardzo blisko - miejsce, gdzie mogłabym się realizować.
Już chcę robić tam remont. Malować na biało. Tworzyć i kupować sprzęt. Zawsze o tym marzyłam i chyba w końcu będę mieć STUDIO.
Piękne.

Kolejna sprawa to wyjazd do Stanów. Okazuje się, że być może uda mi się odwiedzić LA. Nie chcę zapeszać, ale jeśli się uda to, aż nie wierzę w moje życie. Jak bajka.

To takie cudowne... tyle dostaję od świata. Pociesza mnie to, bo udowadniam sama sobie, że ciężką pracą i determinacją można spełniać marzenia. Tyle lat na tym Youtube. Tyle startej psychiki. Tyle stresów, rozpraw.
a teraz...

wszystko jakby wraca.

DOBRA KARMA

DOBRO WRACA

HAHA i te czy inne frazesy. Cieszę się! Układa się wam powiem. Układa, nawet - JA UKŁADAM.
Wszystko mam pod kontrolą. Pierwsza wizyta na terapie już umówiona.
Jeszcze tylko parę brudów przeszłości muszę zmyć i wakacje będą cudowne.
Nadal jest we mnie smutek.. Nadal mam ból do ludzi, którzy mnie oszukali, ale walczę z tym.


Bo smutek ze mną zawsze,Smutek jak narkotyk, 
Ktoś potruł wszystkie koty
Bo smutek jednocześnie 
Dobry (zły) jak antybiotyk

Swiernalis - Sierść





Mimo wszystko - wiem, że będzie dobrze.
Czuję powiew wiosennego ciepła.
o tak.
Ja - Pani Zima - kochająca chłód - CZUJĘ CIEPŁO.

Zuzanna Borucka

czwartek, 2 marca 2017

MOJA PRACA JEST DOBRA.



W końcu doceniam moją pracę! Dzisiejsze zdjęcia wyszły tak dobrze. Aż sama jestem w szoku.
Dałabym je na okładkę płyty czy inne szczególne miejsce.

DUMA



Nie jestem jak wszyscy, nie zakładam nigdy, że jutro jest pewne
Co nie znaczy, że myślę o śmierci, że krąży wokół codziennie
Choć wątpliwości każdej wiosny kwitną we mnie namiętnie
To rzadko schodzę na ziemie, jak kocham to każdą cząstką siebie
Lubię czuć, nawet ból, cały świat to grząski grunt
Każdy ruch, wydech/wdech, ściąga nas odrobinę w dół
Dlatego życie jest piękne, tak polotne permanentnie
I tak naprawdę ważne jest tylko z kim idziesz przez nie za rękę
Czyj uśmiech z rana sprawia, że ten świat jest tak zajebiście Twój
I nawet jak jutro Ci spadnie na głowę, wiesz, że warto to czuć
Małe rzeczy mają wartość, dużo większą niż te większe
Siedzę w oknie, patrzę w niebo, myślę o niej, pisze wiersze

Kuba Witek x Szatt - Nie mam dzwonka do drzwi




AŻ TYLE GŁUPICH MINEK WYBRAŁAM.
A teraz muszę wybrać jedno.
pierwsze pójdzie na tło na fanpage Facebooka, a kolejne... Muszę coś na Instargam dodać. MYŚLĘ.




Zuzanna Borucka

środa, 1 marca 2017

blog

Zanim zacznę terapię - bardzo pomaga mi wygadywanie się tutaj w postach.
I wiem, że ostatnio namieszałam z za dużą szczerością, ale teraz będę po prostu uważać.

Lubię mojego bloga.

Niesamowicie uspokaja mnie pisanie moich postów. Układa mi myśli.

Jeden z moich ulubionych motywów - człowiek przytulający dom.

Czy umiem pisać mniej emocjonalnie, szczerze, uczuciowo?

Nie wiem.

Zawsze tak pisałam. Od kiedy miałam 12 lat. Już wtedy prowadzenie bloga było dla mnie formą terapii i ochłonięcia. Czy obchodzi mnie, że ktoś to czyta?
Nie musi.
Naprawdę nikt nie musi tego czytać. Nawet nie chcę. Cieszę się, że jest tutaj tak mało osób. Niech będą tutaj tylko osoby którym pomagają moje wpisy. Niech czytają to zagubione dusze jak moja.
Smutne jak ja. Potrzebujące mnie.

W komentarzach robicie syf. Po co?
Będę usuwała głupoty, bo niektóre z waszych wywodów wprowadzają ZAMĘT. a tutaj nie ma być zamętu. Postarajmy się o harmonię, okej?
Odwalcie się od szczegółów mojego życie prywatnego.
  Poczytajcie teraz co czuję, bo daję Wam siebie, moje emocje na tacy, ale nie idźcie dalej z tym zainteresowaniem.
Ciekawość.
Rozumiem, że w niektórych z Was jest ciekawość, a w innych po prostu chęć głębokiej interpretacji mojego życia. Przestańcie.


Chcę tutaj pisać, aby
dzielić się inspiracjami,
sobą,
uczuciami,
życiem.


Nie chcę dram, kłótni i cyrku. 


***

Chcę po prostu układać siebie, a w tym momencie nie mam częstej terapii, tylko wizyty raz na miesiąc. Zanim będę wygadywać się Pani psycholog - pozwólcie iż wygadam się tutaj.


Zuzanna Borucka