Próbuję przypasować swój charakter życia i swoje potrzeby.
Gdzie izolacja będzie lepsza? haha
Trochę mam wrażenie, że ludzie naprawdę zamykają się na niektóre miesiące w domach i po prostu nie wychodzą. Pociesza mnie to, bo moje zachowanie wydaje mi się normalniejsze.
Więc skoro zazwyczaj ta egzystencja będzie wyglądała na 90% w domu, a z pracą 60% w domu.
Straszne trochę, że świat jest podzielony, ale no nie ma opcji żeby nagle te granice zmienić.
Ludzie są dla siebie obcy i nigdy nie będzie inaczej.
Każdy dąży do swoich zamkniętych, hermetycznych kątów gdzie będzie oddychał.
Ostatnie miesiące długo myślałam jaka jestem i czy mogłabym żyć w mieście...
czy mogłabym podróżować kamperem...
I w sumie ostatnio podejmuję duże, życiowe kroki.
...
Przeczytałam kilka moich postów z czasów liceum i nie tylko...
Szczerze to... Jestem na tyle wyciszona, że ilość emocji, przekleństw i żalu była za duża.
Poczułam po moich postach... Co jest? Czy ktoś specjalnie mnie tak zaprojektował? Dlaczego zawsze to wszystko było jakby podkręcone?
Ciężko mi z tymi emocjami.
Od zawsze...
Nie będę opisywała jak to jest mimo, że jakaś głupkowata metafora ciśnie się na usta.
Chciałabym w tym poście po jakże wielkiej przerwie... Pomóc sobie w wyborze drogi życiowej.
Obecnie pomysł dom.
Ja na tak (ale sobie ufać nie mogę haha)
Rodzina bardzo tak.
Psycholog... Raczej nie. Jutro terapia i słyszałam na niej często, że ważna jest próba zrobienia granicy między mną a rodzicami.
4 lata próbowałam ułożyć swoje życie daleko...
Co roku tak samo tęsknię.
Czuję, że nie ma sensu budować czegokolwiek co nie jest do końca.
Interesują mnie ostatnio STAŁE RELACJE.
HAHA na grupowej terapii to zawsze słyszałam... Że jestem niezdolna do tego.
Być może ze związkami tak mam, ale nie z moimi miejscami, wspomnieniami, jeziorem, lasem, piwnicą.
Cenię sobie to, że tak długo mnie nie było.. 4 lata...a ja ciągle chcę tam wrócić.
Kupno drewnianego domku to była pierwsza próba. Jakaś nieudana, desperacja próba dobijania się do swoich korzeni. Niespodzianka. Ja i ta zadupiasta wioska mamy taką więź. Hej? Miałam się uczyć więzi.. i to jest kurwa więź.
Dobra... bo piszę jak nastolatka.
Tak szczerze to... Jaka ja głupia byłam, że w ogóle wyfrunęłam... Chyba tylko po to, żeby przekonać się, że miasta nie są dla mnie i, że potrzebuję domu, zieleni, spokoju.
Swoje korzenie... To pięknie brzmi...
Tam są moje korzenie...
Nie myślałam, że kiedykolwiek będzie mnie stać na taki lokalny patriotyzm.
Chcę żeby ta kuchnia, łazienka, sypialnia... Żeby to było takie już stałe... Takie żeby za 10 lat nie tylko pomyśleć, że to mój dom... Ale i o to, żeby poczuć TO MÓJ DOM.
Chyba jestem jednak przekonana. To się jakby wie... I nie obchodzi mnie, że niby miasto daje rozwój i możliwości. Mi ta natura daje rozwój i możliwości... A szczególnie daje mi coś czego właśnie nie każdy do końca potrafi zrozumieć. To uczucie bezpieczeństwa i poczucia ... "Jestem w domu."
W końcu nie będę bezdomnym duszkiem.
Jestem gotowa.
Zuzanna Borucka
To się nazywa nie odcięta pępowina xD idz do pracy kobieto to te twoje gówniane rozterki znikną.
OdpowiedzUsuńto się nazywa gówniany komentarz xD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSory, nie chcący
OdpowiedzUsuńJa też wolałabym mieszkać na wsi, z dala od ludzi i cywilizacji. Powinnaś się cieszyć że masz kasę i rodzinę na zadupiu i możesz tak sobie tam być. Dużo ludzi nie ma tyle szczęścia żeby mieć to co by chcieli.
OdpowiedzUsuń"Niech na siebie plują jadem oszczędź sobie tego"
OdpowiedzUsuńTak mi się skojarzyło po przeczytaniu tych kilku komentarzy.
Standardy życia ludzi się różnią i to normalne. Jeżeli możesz sobie pozwolić na komfort, którego potrzebujesz to nie trzeba przecież wzbudzać w sobie o to poczucia winy.
Warto się chyba jednak zastanowić nad minusami, osoby drugie mają dystans wobec emocji i sentymentu, ich perspektywa może okazać się ważna.
znam trochę przypadków znajomych, gdzie terapeuci mówili im, że są do czegoś niezdolni, albo, że już zawsze będą funkcjonować w pewnym schemacie. Well, okazywało się jednak inaczej :) a z domem bardzo rozumiem, sama marzę o czymś pomiędzy miastem a wsią. może wioska pod miastem? zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńChyba gdzieś nawet kiedyś przeprowadzono badania z tym związane - człowiek jednak musi mieć jakiś kontakt z naturą, wtedy może i nieco się jego stan polepszy.
OdpowiedzUsuńBez względu na typ osobowości.
Życzę Ci, byś się tak więcej nie błąkała i odnalazła spokój.
Pozdrawiam!
Nigdzie nie znajdziesz spokoju. Dom, miasto, camper, hotel, las. Nie uda się. Ile juz miejsc testowalaś i wszędzie źle? Dzieje się tak bo nie masz spokoju w sercu. Nie odczuwasz pustki w środku? Może czas ja wypełnić miłością, ale taka prawdziwa, trwała, Boża miłością? Otwórz Pismo Święte na dowolnej stronie, zobacz co Ojciec chce Ci powiedzieć.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń